Wednesday 15 August 2012

chapter 16.

Czasem bywa tak, ze mając wszystko, zaczynamy się nudzić. Co z tego, ze miłości, szczęścia i radości ma się pod dostatkiem, gdy potrzebuje się zastrzyku emocji, czegoś co ożywi, czegoś co sprawi, ze na nowo się zakochamy i poczujemy szczęśliwi. 
Czul, ze jego związek popadł w niesamowita rutynę. Skończyły się uniesienia i ekscytacja, a mimo iż często wyjeżdżał, powroty zawsze wyglądały tak samo. 
Wyjście na miasto, trochę zabawy, kilka wspólnych nocy i kolejny samolot. 
Zaczynało mu to przeszkadzać, bo przecież był młody, a już czul się jak mąż z wieloletnim stażem. 
Jednak nie miał pojęcia jak się zabrać do zmian, wszystko co przychodziło mu do głowy już kiedyś robili. 
- A może jakieś wspólne wakacje? – zapytał Siva, chcąc mu jakoś pomoc. 
- Kiedy? Nie mam na to czasu – odparł, poprawiając się w siedzeniu na pokładzie szybowca, który transportował ich do stolicy. 
- To musi być coś co oboje zapamiętacie! Cos takiego, ze  ... wow! – włączył się Jay, odwracając z fotela przed nim. 
- Ale co? 
- Nie wiem co! Ale nad tym pracuje ... 
- Nie chce się z nią rozstawać, o nie! Ale boje się, ze któregoś dnia obudzę się kolo niej, a przy śniadaniu nie będę miał z nią o czym rozmawiać ... 
- Wiem! – wyrwał Max, skupiając uwagę wszystkich na sobie – Nagrasz dla niej piosenkę! Zabierzesz ja gdzieś ... Wiem! Wynajmij London Eye na jeden przejazd, to półtorej godziny! Dopłać, żeby zatrzymali je na samej gorze na jakieś pół godziny ... tam ja ... ten ... no! A potem w tajemnicy zabierz ja na kolacje, wynajmij orkiestrę i zaśpiewaj dla niej! Cholera, mam łeb! 
- Ze co? Mam najpierw wynająć London Eye, a potem orkiestrę? Stary, jeśli to zrobię to zamieszkam na ulicy! Chcesz żebym zbankrutował?! 
- To wynajmij jedna kapsule i zabierz ja na kółeczko, ze to niby taki zwykły dzień. Orkiestra nie będzie droga, a piosenkę pomożemy Ci napisać! 
- Cos w tym jest ... – wtrącił Tom – Napiszemy taka piosenkę, ze padnie! 
- Chciałem coś szalonego, a to mogę zrobić przy okazji. 
- Chcesz zrobić coś szalonego?! Ja Ci powiem co! – wykrzyknął Jay z szerokim uśmiechem na ustach. 

Wysiadła ze swojego samochodu po zaparkowaniu go w okolicach Stratford i skierowała się ku Westfield, gdzie umówiła się na kawę ze swoja najlepsza przyjaciółką. 
Po wejściu do Starbuck’sa, zauważyła Alex siedzącą przy jednym ze stolików, gdzie zaraz się dosiadła. 
- Cześć piękna – odparła rudowłosa, składając całusa na policzku szatynki. 
- Hej. Zamówiłam Ci Frapuccino, proszę – odpowiedziała, podsuwając kubek koleżance. 
- Dzięki ... 
- A teraz powiedz co się dzieje, bo Twój telefon nieco mnie zmartwił. 
- Sama nie wiem co się dzieje ... Chwilami mam wrażenie, ze rozstanie z Nath’em to kwestia czasu ... 
- Ale dlaczego?! 
- Boje się, ze mu się znudziłam ... Wszystko ostatnio zrobiło się takie ... codzienne. Kiedyś czułam, ze mu zależy, ze kocha ... Teraz w to wątpię – niebieskooka zawiesiła wzrok na swojej kawie, mieszając w niej bezmyślnie – Wraca dzisiaj wieczorem. Nie widziałam go od miesiąca, a pewnie i tak spotkamy się dopiero jutro, bo uzna, ze jest ‘zmeczony’. 
- Kochasz go? 
- Oczywiście, ze tak! 
- To musisz go w sobie rozkochać na nowo. Przypomnij mu w kim się zakochał i dlaczego! Zmień fryzurę, ciuchy, cokolwiek! Przyciągnij na nowo jego uwagę. 
- Myślisz, ze to coś da? 
- Jeśli nie ... Zawsze działa jedna metoda. 
- To znaczy? 
- Wywołaj w nim zazdrość! To wcale nie jest trudne, a skuteczne! 

Wszedł do swojego mieszkania, gdzie momentalnie padł na kanapie. Rozglądnął się dookoła, widząc, ze bywała tu podczas jego nieobecności, bo wszystko aż świeciło czystością. 
‘Kochana ...’. 
Zaczął zastanawiać się nad tym co powiedział mu Jay. Podrzucony przez niego sposób na rozgrzanie jego związku może i był równie szalony jak Max’a, ale czul, ze tego chciał. 
W owym szaleństwie była jakaś metoda. Jednak bal się. Bal się jej reakcji, jego rodziny i przyjaciół oraz wszystkich fanów. 
Owszem, cały świat wiedział, ze są razem i zostało to przyjęte dość spokojnie. Lecz teraz mogłoby być trochę inaczej. 
‘Beda musieli się z tym pogodzić. Może w końcu zrozumieją, ze to dla mnie dużo więcej niż szczenięca milosc’. 
Po przemyśleniu wszystkich za i przeciw, podjął decyzje. Zamierzał zrobić to, co doradził mu Jay. 
- Musze lecieć z rana do sklepu! – zerwał się na równe nogi by zaciągnąć torbę do sypialni i ja rozpakować. 
W miedzy czasie, wybrał jej numer w komórce by oznajmić, ze wrócił cały i zdrowy. 
- Cześć kochanie, jestem! ... Tez tęskniłem i nawet nie wiesz jak się ciesze, ze jestem znów w domu! ... Nie, spotkamy się jutro wieczorem. Jestem padnięty, a rano mam pomoc Max’owi, ale jeszcze do końca nie wiem w czym ... Przepraszam. A co powiesz na kolacje jutro, hmm? Tylko Ty i ja ... Jak to? Z jakim Andym? ... Pomysł Ryan’a, mówisz? ... Nie no okay, wychodzisz z Andym i Ryan’em do pubu, spoko ... Ryan ma dziewczynę? To świetnie. A Andy? ... Wciąż biedny szuka? Faktycznie, to smutne ... Zobaczę, może wpadnę. Okay, lecę spać, bo padam. Na razie – rozłączył się, rzucając telefon na łóżko. 
‘Po prostu fantastycznie!’. 
Wściekły do czerwoności opadł na skraju materaca, chowając twarz w dłoniach. Jego dziewczyna wychodziła z innym, podczas, gdy on planował dla niej taka niespodziankę. 
- Pójdę i będę jej pilnował! Albo jego! 

- Nie, Andy nie, biedaczek, wciąż szuka ... No okay, ale ... halo? – nie zdarzyła się pożegnać, rozłączył się. 
Odłożyła komórkę na ławę, zacierając ręce. Osiągnęła cel, był niesamowicie zazdrosny. Teraz tylko musiała rozegrać to do końca. 
Z samego rana zwolniła się z pracy i poleciała na zakupy. Oczywiście, Alex jej przy tym towarzyszyła. 
- Co powiesz o tej? – zapytała rudowłosa, chwytając w dłoń wieszak z sukienka. 
- Cos bardziej seksownego ... A to? – odparła szatynka, wskazując kostium złożony ze spodenek i gorsetu. 
- No nie wiem ... 
- Popatrz! To go zdecydowanie zwali z nóg! – brązowooka wskazała zielona sukienkę bez ramiączek, obwiązaną grubsza tasiemka pod biustem, a potem swobodnie puszczona w dol. 
- Jeśli się w tym schylę to będę miała tyłek na wierzchu ... Jest strasznie krotka! Ale śliczna ... 
- Przymierz! 
Daniels zawahała się na chwile, w końcu jednak poszła do przymierzalni. Nie było jej kilka minut, a gdy wyszła, jej koleżanka aż usiadła. 
- Jak jej nie weźmiesz to przestane z Toba rozmawiać! – skomentowała Alex z szeroko otwartymi ustami – A do tego te szpilki! – dodała, podając jej lakierowe, żółte obcasy. 
- One maja z piętnaście centymetrów! 
- Ale tworzą piękną całość! Jeśli nie umrze to jest ślepy! 
Po zakupach, obie zniknęły w salonie fryzjerskim na kilka dobrych godzin. 

Wrócił do domu, wciąż zły. Jednak miał to za czym chodził przez pół dnia. Postawił torebkę z prezentem na stole, po czym usiadł i się w nią wpatrywał. 
Jeszcze mógł się rozmyslec. Dopóki jej tego nie da, może zawsze zmienić zdanie. 
- Dac, nie dać ... Dac, nie dać ... – wyliczał, chcąc by los podjął ta decyzje za niego. 
Wtedy rozglądnął się dookoła, widząc duże zdjęcie w antyramie wiszące na ścianie, przedstawiające ja i jego na rozdaniu nagród. 
Uśmiechnął się sam do siebie, stwierdzając, ze wyglądają tam przesłodko. 
- Dam! I niech się dzieje co ma się dziać! 

Dochodziła godzina jedenasta, gdy wszedł do pubu o którym mu wspominała. Nie napisał jej czy jednak przyjedzie, wolał pojawić się bez zapowiedzi. 
Obszedł bar dookoła, rozglądając się za nią, niestety bez rezultatu. 
Katem oka zauważył, ze przy jednym ze stoliku siedzi Ryan i Andy, wiec podszedł. 
- Cześć, jest Madi z wami? – zapytał, poprawiając swoja skórzaną kurtkę. 
- Jest w łazience. Siadaj! Zastanawialiśmy się czy przyjdziesz i już mieliśmy dzwonić – odparł blondyn, wskazując mu krzesło obok siebie. 
- Musiałem załatwić parę spraw, tu i tam. 
- Jak było w Stanach? – zapytał Andy, uśmiechając się szeroko, tak, był wstawiony. 
- Świetnie!  Trochę nas wymęczyły, ale zdecydowanie było warto! – odpowiedział, po czym na wszelki wypadek powędrował dłonią do kieszeni, sprawdzając czy jego prezent wciąż tam był. 
- To gratulacje! Postawie Ci drinka, co chcesz? 
- Skoro stawiasz to piwo – odpowiedział, na co Andy podniósł się i skierował do kelnerki – Dzięki. A jak wam mija wieczór? 
- Super! Jest mnóstwo fajnych lasek – odpowiedział kudłaty,  wciąż rozglądając się dookoła - Plus, siedzi z nami taka jedna ... I aż szkoda, ze to Twoja dziewczyna, a Ryan’a kuzynka, bo bym już dawno ja schrupał ... 
- Jesteś pijany, wiec się zamknij, okay? – wyrwał Ryan, widząc co się dzieje na twarzy młodego Sykes’a – Sorry, stary. Już nie dam mu pic. 
- Spoko. Idę poszukać Madi – odpowiedział, po czym wstał i akurat zauważył, ze wyszła z łazienki. 
Widok jej twarzy po ponad miesiącu wywołał w nim ogromna radość, a rzut okiem na cala jej reszta aż zapuścił jego policzki lekkim rumieńcem. 
Wiedząc jaka ma dla niej niespodziankę, odniósł wrażenie, ze nagle zakochał się w niej na nowo, gdyż znów poczuł te motylki w okolicy podbrzusza. 
Niejeden dużo by dal by mieć taka dziewczynę dla siebie, a on jeszcze śmiał narzekać. 
‘Pieprzona gwiazdka ...’. 
Uśmiechnął się szeroko na co odpowiedziała tym samym, kierując się ku niemu. 
Podeszła, wpuszczając tym samym w jego nozdrza zapach swoich perfum. Zeskanował ja wzrokiem z góry na dol, po czym wypuścił większą dawkę powietrza. 
- Jak zawsze, wyglądasz pięknie – wyszeptał, a ona wtuliła się mocno w jego klatkę – Strasznie tęskniłem. Mam w końcu małe wakacje i zamierzam je spędzić w pełni z Toba. 
- A jak długie te wakacje? 
- Prawie dwa tygodnie. 
- Nareszcie! Chociaż jak dla mnie to wciąż za mało – odparła, muskając jego wargi. 
- Jeszcze Ci się znudzę przez te dwa tygodnie. 
- A skopać Cie teraz czy później? Przestań! Za samo takie myślenie powinnam strzelić Ci focha – zaśmiała się, wciąż do niego przytulając. 
- Długo będziesz tu z nimi siedzieć? Nie żebym miał coś przeciwko, ale wolałbym cieszyć się Toba na osobności. 
- W sumie, Andy i tak już jest pijany i przyda mu się drzemka. Chodź, powiem Ryan’owi, żeby zabrał go do domu – odparła, po czym skierowała się ku blondynowi. 
Kilka chwil później, opuścili pub, a on pomógł wstadzic zalanego kolegę do taksówki. 
Gdy ów pojazd odjechał, podszedł do niej, chwytając jej dłoń. 
- Co powiesz na mały spacer? – zapytał, kiwając głową w stronę Tower Hill. 
- Bardzo chętnie. 
Stąpał powolnymi krokami ku jej boku, opowiadając jak wyglądał ich pobyt w Stanach; kogo poznali, gdzie występowali i z kim współpracowali. 
Słuchała go uważnie, zadając nurtujące ja pytania oraz ciesząc się ich sukcesem wraz z nim. 
Dawała mu niesamowite poczucie wsparcia. Będąc obok sprawiała, ze jego poprzednie myśli o rozstaniu stały się wręcz śmieszne i głupie aż do tego stopnia, ze było mu wstyd, ze mógł choć na chwile w nią zwątpić. 
Gdy weszli na teren Tower Bridge zaczęło nieco wiać, wiec nie czekając, zarzucił swoja kurtkę na jej ramiona, dodatkowo tuląc ja do siebie. 
- Zostaniesz dziś u mnie? – zapytał, zerkając na nią z uśmiechem. 
- Hmm ... Jeśli mnie jakoś przekonasz. 
- A co byś chciała, żebym zrobił? 
- Nie mam pojęcia, użyj wyobraźni, a ja ocenie czy jest to warte mojego nocowania u Ciebie. 
- Czekaj, daj mi pomyśleć – odparł, opierając się o barierkę na tarasie widokowym, na samym środku mostu – Podejdź tu. 
- A po co? – zagadnęła, stawiając krok w jego stronę, na co objął ja w pasie, przyciągając jej ciało nieco do siebie. 
- Zaraz zobaczysz – odparł, wędrując jedna z dloni do kieszeni swojej kurtki, którą na sobie miała, po czym szybko schował to coś za siebie. 
- Co to? 
- Mała niespodzianka. Mam nadzieje, ze Ci się spodoba. 
- Ale po co? Nie potrzebuje niespodzianek ani prezentów. 
- Podarowanie Ci tego prezentu to moja potrzeba i mam cicha nadzieje, ze Twoja również – odpowiedział oddalając się od niej o kawałek. 
Jej zniecierpliwiony wzrok wywołał u niego szeroki uśmiech, jednocześnie dodając odwagi. 
Wiedział czego chciał, był dorosły i nie podejmował pochopnych decyzji. A ta przemyślał sobie dokładnie z każdej strony, podejmując ta, według niego, słuszną. 
‘Dawaj!’. 
Wziął głębszy wdech, spuścił wzrok ku ziemi, po chwili, klękając przed nią na jednym kolanie. 
******* 
W koncu nowy! Znow bez znakow, ostatnio z nimi ciezko ... 
W pelni zadedykowany mojej ukochanej Aleeex! Moje Ty zywe natchnienie! 
Dziekuje Ci za wszystko! [ www.still-believe-in-dreams.blogspot.co.uk ]

1 comment:

  1. CUDO ! CUDO ! CUUUDOOOOO ! :D
    Wiesz, że kocham Twój styl pisania ? <3
    Jestem pierwszą osobą, która tu komentuje i cieszę się, że to mnie przypada ten zaszczyt ! :) <3 Mam nadzieje, że nie będę musiała czekać na następny rozdział tak długo !
    KOOOOCHAAAAM CIĘ <3

    ReplyDelete